wtorek, 25 lutego 2014

Sprawy narodowe – luty 1913



    „Dziennik Cieszyński” w bardzo dużym artykule pt. Stara obłuda, porównuje działania nacjonalistów niemieckich w Bielsku i okolicy do krzyżackiego podboju ziem słowiańskich.
    Od zamierzchłych czasów przedhistorycznych aż po dzień dzisiejszy cisną się ludy germańskie w głąb słowiańszczyzny, szukając zdobyczy i panowania. (...)
Krzyż na piersiach teutońskich rycerzy i krwią niewinnego ludu zbroczony miecz — to symbole Krzyżaków i ich obecnych następców Prusaków. Wszak przed paru tygodniami dopiero na zgromadzeniach hakatystów pruskich padały słowa, „że zwalczanie i tępienie Polaków leży w interesie kultury” — my dodajemy, że jedynie w interesie kultury pruskiej, którą zrodzona jest z barbarzyńskiej zaborczości, gwałtu i bezprawia. My Polacy nic wspólnego z taką kulturą nie mamy i mieć nie chcemy!
Wyrzucanie Polaków z ich własnych domostw, odbieranie im ojczystej roli, zmuszanie dziatek polskich do modlenia się w języku wrogów, więzienia za pieśń i mowę polską — oto kultura pruska!
Dla rzekomej cywilizacyi stosuje się z całym cynizmem ucisk innych narodów, tak, że dziś porządny Niemiec wstydzić się musi, że i jest Niemcem.
    Bielsko nasze, aczkolwiek leży w Austryi, j duchowo jednak pozostaje pod przeważającym wpływem kultury pruskiej. I tu pod hasłem postępu z jednej strony, a chrześcijaństwa z drugiej, dokonuje się bezwzględnego ucisku i germanizacyi ludności polskiej.
Pomówić dziś chcemy o t. zw. chrześcijańskiej i katolickiej propagandzie bielskich Niemców: Wiadomo jest, że liczba Polaków w Bielsku dochodzi faktycznie do 4 tysięcy, otóż chcąc tę ludność zgermanizować imają się Niemcy najrozmaitszych sztuczek organizacyjnych. „Nordmarki" i „Nationalbundy" nie przemawiają bynajmniej do upodobania polskiego, rzemieślnika i robotnika, wymyślili więc Niemcy inną dla nich przynętę. Tą przynętą mają być „chrześcijańskie i katolickie organizacye”.
Niemcy wiedzą, że lud nasz głęboko religijny, łatwiej da się do tych organizacyi wciągnąć, które mają bodaj firmę chrześcijańską.
    Niemcom też rzeczywiście w organizacyach tzw. chrześcijańskich i katolickich głównie chodzi o cele niemieckie, a frazesy religijne są tym samym płaszczykiem, pod jakim dawni germanowie i Krzyżacy wycinali w pień plemiona słowiańskie.
    Metoda tzw. chrześcijańskich Niemców w Bielsku jest stokroć niebezpieczniejszą dla polskości — bo obłudną. Hakatyści wprost głoszą nienawiść do Polaków. Chrześcijańsko-społeczni Niemcy pomału ale skutecznie połykają masy ludu polskiego, omotawszy je w sidła chrześcijańskich organizacyi.
Że im o religię nie chodzi, świadczą liczne fakta, chociażby to tylko, że propagandy chrześcijańskiej wśród samej ludności polskiej nie szerzą w polskiej mowie, ale w niemieckiej.
    Polskiego śpiewu kościelnego też nie popierają, owszem, zwalczają i to sami księża w rodzaju ks. Klisza, przewodniczącego „Bractwa Różańcowego”. Nawet tu, gdzie większość członków stanowią Polacy — gdy chodziło o zapłacenie organisty, grającego na polskich, nieszporach, — mniejszość niemiecka z przewodniczącym sprzeciwiła się temu stanowczo. A przecież ks.
Klisz jako człowiek wykształcony rozumie dobrze, że pierwszą podwaliną religijności jest modlitwa w ojczystym języku. Kto modlitwę w ojczystym języku zwalcza, nie jest gorliwym chrześcijaninem. Ten sam ks. Klisz ma się za filar chrześcijańsko - socyalnego stronnictwa Niemców w Bielsku i choćby gwałtem pragnąłby wciągnąć doń wszystkich Polaków.
    Stronnictwo to założyło w tym roku swoje pismo „B. B. Volksblatt” i tak samo w pierwszej linii wciskają je znów Polakom; czyby to także dla agitacyi katolickiej? Z pewnością nie!
Bo gdyby tego pragnęli Niemcy, przesyłaliby Polakom polskie gazety chrześcijańskie, a oni tego najbardziej się boją.
    Dalej z Wiednia sprowadzili sobie chrześcijańsko-socylani Niemcy agitatora i polecili polować mu na Polaków; niestety pan ten za mało był obłudny i zdradził swoich chlebodawców, bo wprost częstował polskich robotników tytułem „Polnische Bandę”.
Mają Niemcy w Bielsku także stowarzyszenia jak „Katholischer Qesellenverein“, „Katholischer Schulverein“, „Katholischer Jugendbund“, „Katholischer Manner- und Frauenverein“, „Christlicher Arbeiterverein” itd., a wszędzie najmniej połowę członków stanowią Polacy, jako gorliwi katolicy.
Ten szczery katolicyzm nieuświadomionych Polaków wyzyskują Niemcy do germanizacyi.
Boć nic dla Polaków w tych organizacyach nie czynią Niemcy, przeciwnie wszystko jest obliczone dla korzyści Niemców. Śpiewy niemieckie, odczyty, książki, gazety, zaproszenia, zabawy i t. d. wszystko to są sidła na duszę polską.
    Chrześcijaństwo i prawdziwa religijność ludu polskiego zaciera się tu tylko ale nie rozbudza.
Na zakończenie należy dodać, że Polacy o ile pragną utrzymania swej staropolskiej religijności, powinni odłączyć się od organizacyi niemieckich, gdzie ich poniewierają tylko, a stworzyć swoją organizacye. Zwłaszcza dziś. kiedy nie ulega żadnej wątpliwości, że chrześcijańsko-socyalni, a nawet sami księża czynią to samo, co i hakatyści.
Właśnie donoszą nam, że w restauracyi Domu polskiego w gronie pięciu księży niemieckich, jeden z nich pozwolił sobie pod adresem Polaków, rozmawiających po polsku, na taką prowokacyę, że zaczepił ich głośno: „Was wollen hier die dummen Polen?” Tylko wzgląd na powagę stanu duchownego powstrzymał słusznie oburzonych Polaków od wyrzucenia pro-
wokatora za drzwi. Jeśli i ten fakt zachowania się chrześcijańskich Niemców w Bielsku ma być oznaką wyższej kultury, to Boże zachowaj nas od niej na zawsze.
W podobnym tonie również jest zredagowane informacja o zniszczonej figurze św. Jan Nepomucena. Obecnie figura ta jest strasznie zaniedbaną; a i że stoi na Rynku, w miejscu publicznem, więc i zaniedbanie to musi oburzać ludność katolicką zupełnie słusznie na magistrat, który zdaje się i z rozmysłu nie chce zaopiekować się pamiątkową figurą, — bo jak rozumuje — Św. Nepomucen nie należał do „Nordmarku”, ani też szkół „Schulvereinu” nie zakładał na Śląsku. — Św. Jan Nepomucen był z rodu Czechem a Niemcy bielscy, choćby byli i katolicy — świętych czeskich nie uznają. — Odnowienie figury czeskiego świętego byłoby naruszeniem niemieckiego „Bezitzstandu” w Bielsku...
    Jak łatwo się domyślić szerząca takie informacje gazeta nie była mile widziana z Bielsku i często się zdarzało, że pocztowcy mieli „obiektywne problemy” aby dostarczać ją prenumeratorom. Na co skarżyło się czasopismo..
    I dalej w swoim stylu pisało: Trzeba raz z tem skończyć! Sąd powiatowy w Bielsku na podania wnoszone w języku polskim odpowiada uparcie po niemiecku. Sąd w powiecie zamieszkałym przez ¾  ludności polskiej ma obowiązek postarać się o urzędników kancelaryjnych, władających językiem polskim. Świeżo zaszedł wypadek takiego nadużycia, które powinno mieć dalsze następstwa, strona bowiem pokrzywdzona av ten sposób wniosła zażalenie do c. k. Sadu Obwodowego w Cieszynie, a równocześnie także do c. k. Sądu krajowego w Bernie i do Ministeryum Sprawiedliwości. Tak powinien postąpić każdy, kto od sądu bielskiego nie może się doczekać rezolucyi w języku polskim.
Trzeba raz skończyć z karygodnem lekceważeniem naszego języka.
Papier ten zgrozą przejął miejscowych Niemców fabrykantów, znanych ze życzliwości dla T. S. L. Oni bowiem już nieraz zaznaczyli, że w Białej niepotrzeba żadnych szkół polskich, seminaryum czy gimnazyum.
Bo fabrykanci mają swoje szkoły niemieckie w Bielsku, a dla polskiej hołoty nie potrzeba żadnej szkoły, łatwiej ją bowiem wyzyskiwać, gdy jest ciemną. Niemej rządzą w naszej gminie mimo, że ich jest zaledwie kilkunastu, a wina temu ustawa wyborcza, która dopuszcza, że jeden fabrykant wybiera czterech radnych, a setki ludu często ani jednego. 

Opisane powyżej działania miały miejsce na przykład w Mikuszowicach gdzie całe I koło wybiera firma „Edward Zipser i Syn”.
Drugie koło wybierają mniejsi fabrykanci t. j. Pluczar, Bruell, Suchy, Wagner i kilku rolników. Trzecie koło dopiero wybierają mali gospodarze i chałupnicy, którzy przy dobrej agitacyi są w możności przeprowadzić swoich radnych. Dawniej i tu mieli wpływ duży fabrykanci.
Rada gminna obecna ma skład w większości niemiecki, lub uległy wpływom niemieckim.
I. Koło: 1. Emil Lasota buchalter fabryki Zipsera hakatysty; 2. Andzrej Tin kancelista z tej samej fabryki; 3. Tomasz Kubica robotnik również u Zipsera; 4. Henryk Sehwar (Niemiec).
II. Koło : Edward Zipser, Erwin Zipser, Pluczar i Suchy (wszyscy fabrykanci Niemcy).
III. Koło: Józef Krysta rzeźnik, Józef Krupiński gospodzki, Jan Klimczak gospodarz i Paweł Gębala gospodarz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz