środa, 12 lutego 2014

Sprawy polityczne - luty 1912

    Najważniejszą, a zarazem najbardziej komentowaną informacją ze świata politycznego w lutym 1912 roku była wiadomość o tym, że Leon Biliński, dotychczasowy szef Koła Polskiego został mianowany wspólnym ministrem skarbu. „Przyjaciel Ludu” nadal roztrząsał ostatnie wybory parlamentarne i to w jaki sposób kradziono głosy Fijakowi i Rusinowi w okręgu żywieckim.


    Na naszym jednak podwórku ciekawie przedstawiała się sytuacja w obozie zwolenników zmarłego ks. Stojałowskiego, bowiem wiele środowisk dążyło do tego, aby zanim nowy patron poseł Jan Zamorski opanuje ugrupowanie, doprowadzić do jego przejęcia, albo też do całkowitego rozbicia. Z tego powodu, nowy wódz „stojałowczyków” jest bardzo aktywny i organizuje liczne spotkania.
   Z Białej. W niedzielę ubiegłą, dnia 28. stycznia, zgodnie z zapowiedzią, ogło­szoną w naszej gazetce, odbyło się w Bia­łej, w sali Sokoła, zgromadzenie stojałowczyków z powiatu sądowego bialskiego. Wobec licznie zgromadzonych słuchaczy, zwołujący to zgromadzenie wódz obecny stronnictwa, poseł Jan Zamorski, w dwugodzinmem, przerywanem oklaskami prze­mówieniu, zapoznał zebranych z obecnem położeniem politycznem, ze sprawą przepro­wadzonej obecnie organizacji politycznej, zawodowej i prasowej, tudzież z wielu jeszcze innomi sprawami, związanemi z rozrasującem się wciąż stronnictwem. Na wstępie swego przemówienia poseł Jan Zamorski przypomniał zebranym zasługi obywatelskie ś. p. k. Stojałowskiego, je­go pracę, walki i cierpienia, jakie w ciągu swej tułaczki życiowej znieść był zmuszo­ny dla szczęścia ukochanego nadewszystko ludu polskiego. Zebrani ze łzami w oczach słuchali przemówienia, a gdy mówca skończył, podziękowano mu oklaskami, życząc wytrwania w podjętej dla dobra ludu zbożnej pracy. Wyrażano gorące zado­wolenie, że ś. p. ks. Stojałowski posła Za­morskiego wybrał na swego następcę, ze jemu powierzył kierownictwo sprawami stronnictwa. Po wybraniu komitetu powia­towego i zgłoszeniu wniosków, zebrani rozeszli się pokrzepieni na duchu z jedną myślą: uprawiać nadal niwę, zroszoną krwawym potem niezapomnianego ś. p. Wodza, który choć odszedł — nie pozo­stawił swej owczarni bez przewodnika, zdolnego do podjęcia tych trudów, jakie na barkach swych przez długie lata dźwigał. Przewodniczył zebraniu delegat z Ka­niowka Dankowskiego p. Fajfer.
    Z Kęt. W poniedziałek, d. 29 stycznia, odbyło się tu w salt Seibotha zgromadzenie stojałowczyków z powiatu sądowego kętckiego.(...)     O tym, że sytuacja stawała się bardzo trudna świadczy następny artykuł. Pod wymownym tytułem: Znowu zaczynają.
   Pamiętna wszystkim jest walka, jaką śp. ks. Stojałowski musiał staczać z przed­stawicielami stronnictwa chrześcijańsko-spo­łecznego, czyli z puzyniakami. Wielu ludzi uważało tę walkę za niepotrzebną, bo im się wydawało, że chrześcijańsko-społeczny, a chrześcijańsko-ludowy, to wszystko je­dno. I tak naprawdę być by powinno.
   Ale na nieszczęście tak nie jest. Pano­wie puzyniacy nie umieją chodzić prostemi drogami i zawsze muszą zaczepiać nasze stronnictwo. Daliśmy im już raz odprawę w artykule pt. „Faryzeusze” i zwróciliśmy im uwagę na to, że chrześcijańskie stronnictwa nie powinny się zwalczać, aby przeciwni­kom religii i narodu polskiego nie dawać złego wyobrażenia, oraz nie gorszyć ucz­ciwych ludzi.
Wskazaliśmy na to, że w kraju jest jeszcze moc ludzi ciemnych, nie czytających nic i że obowiązkiem tych stronnictw jest iść tera właśnie z pochodnią oświaty. Obiecaliśmy nawet, że pomagać im w tem będziemy, bo nam naprawdę chodzi tylko o moralne i gospodarcze podniesienie ludu. A kto ten lud podnosi moralnie i gospo­darczo, to jest nam obojętne. O to nie je­steśmy zazdrośni, czy się będzie nazywało, że stojałowczycy czy też że puzyniacy ma­ją w tem większą zasługę. Byle tylko na­rodowe uświadomienie i podniesienie ludu na zasadach religii chrześcijańskiej kwitnęło.
   Połóżcie na sercu rękę kochani czytel­nicy i sumiennie powiedzcie, czyśmy nie okazali naprawdę chrześcijańskiej dobrej woli. Przerzućcie też wszystkie poprzednie nume­ry naszego pisma zechciejcie stwierdzić, żeśmy tego przyrzeczenia dotrzymali. Osądź­cie nas według naszych uczynków.
Chcieliśmy zgody i porozumienia i nie zrobiliśmy nic coby tę zgodę mogło zamą­cić. Myśleliśmy, że puzyniacy użyją swoich sił i pieniędzy na rozszerzanie pism chrze­ścijańskich po tych wsiach, w których albo nic nie czytają, albo też czytają pisma szkodliwe, przewrotne, wierze naszej ubliżające, szkalujące Kościół i zohydzające naród.
    Myśleliśmy, że ci puzyniacy pójdą mię­dzy socyalistycznych robotników, aby ich wyrwać z żydowskiej międzynarodówki. Myśleliśmy, że się rzucą do organizowania tych robotników, którzy jeszcze zorganizo­wani nie są.
    Pomyliliśmy się. Puzyniacy nie chcą rozszerzać światła między ciemnymi, bo ich celem jest zniszczyć stojałowczyków. Za życia chcieli śp. ks. Stojałowskiego zgnębić, a po śmierci Jego chcą żeby ze stojałowczyzny ani ślad nie pozostał.
    Kiedy w otwartej wojnie to się im nie udało, uciekli się do naj podlejszej broni, do zdrady. Złośliwi puzyniacy z Bielska i z Białej zgłosili się do naszego stronnictwa, ażeby bezkarnie w nieraz mącić. Jeżeli przy­branie maski, szpiegowska zdradliwość ma być bronią zgodną z programem puzyniaków, to zaprawdę płakać należy nad tera, że ci ludzie ośmielają się nadużywać nazwy chrześcijańskiej. Wstyd wam przed żydami i socyałami.
   A jak podłe muszą być te indywidua, które przybierają maskę stojałowczyków, aby do środka stronnictwa wnieść zamęt i ro­zbicie!
    Podłe dusze podłych używają sposo­bów. Od kilku miesięcy odbywają się w Białej i w Bielsku orgie pijaństwa. Puzyniaccy szpiegowie rozpajają robotników i wsączają im w dusze najrozmaitsze kłam­stwa. A więc twierdzą, że stojałowszczyzna upada, że p. Zamorski jest żydem i do ży­dów stronnictwo prowadzi itd. Zapomi­nają o tem, iż śp. ks Stojałowski bodaj w godzinę śmierci zasłużył sobie na szacunek i wiarę. Poniewierali go przez cale życie, a teraz rzucają plamę na świątobliwą Jego śmierć. Czy rozumiecie Kochani Czytelni­cy, ile podłości i nikczemności mieści się w tem zohydzeniu pamięci nieboszczyka wodza naszego, jeżeli się ogłasza, że ten Ojciec ludu na łożu śmierci, pojednawszy się z Bogiem, odświeżywszy swój rozum przez święte Sakramentu, oddał swój lud umiłowany żydom lub żydowskim sługom. Zaprawdę pięść się ściska na myśl o tej oszczerczej potwarzy, rzucanej na nieporosłą jeszcze mogiłę męczennika sprawy lu­dowej.
    I są biedni ludzie, którym pochlebia to, że płatni puzyniaccy wysłańcy fundują im piwo, którym uśmiecha się to, że siedzą razem z eleganckimi panami — więc dają wiarę tym plugawym obmowom. Gdzieżby taki szykowny pan czasami w mundurze urzędniczym chodzący kłamał.
A zresztą ci biedacy byli tyle razy wyprwadzani w pole, że dziś zasiać w ich serce podejrzliwość, nie jest ładną sztuką.
    A to wszystko dzieje się pod pozorem dbałości o czcigodną pamięć śp. ks. Stoja­łowskiego, oraz o całość Jego spuścizny. O tę spuściznę nie bójcie się faryzeusze! Liczba stojałowczyków wzrasta tak silnie liczba prenumeratorów Wieńca podskoczy­ła tak znacznie, że choćbyście rozpajaniem ludzi zabrali nawet kilka tysięcy w Białej lub w Bielsku, to szeregi stojałowczyków zostaną liczniejsze niż były w chwili zgo­nu niezapomnianego wodza. Lud nauczył się czcić i cenić śp. ks. Stojałowoskiego naj­lepiej w tej chwili, kiedy go stracił.
Idzie ta krecia robota zdradą, szpiegowstwem i obłudą, a rozszerza się pijań­stwem. Przy poczęciu tej roboty były obecne wszystkie siedem grzechów główny: to też słusznie możemy ją nazwać robotą; szatańską. A że przy nas jest słuszność dobra wola i sprawiedliwość, więc się i szatańskiej roboty nie boimy, bo słuszne sprawie pomaga i błogosławi Bóg.
    A kiedy płatni zdrajcy domowi nie wystarczają, to z Krakowa przyjeżdża wy­słannik umyślny, znany opój i pijaństwem gruntuje rzecz przy kuflu poczętą.
Nie gniewamy się na puzyniaków, jeżeli z naszych szeregów zabiorą sobie lu­dzi przedajnych i pijaków. Musi ich u nas być bardzo mało, bo o nich nie wiemy. Stojałowczycy to lud do walki zaharto­wany, na zyski nie patrzący, bo przy prze­śladowanym ks. Stojałowskim zysków nie było, to lud słowom swego budziciela i Ojca wierny. Jeżeliby się jeszcze między nami jaki sprzedawczyk znalazł, to go chę­tnie odstąpimy puzymakom.
   Najgłupszym argumentem jest mio­tanie się na posła Zamorskiego. My jeste­śmy przyzwyczajeni do tego, że puzyniacy na nieboszczyka ks. Stojałowskiego wy­lewali w swych pismach brudu pomyje, to też nie dziwimy się, że ten sam los spo­tyka i p. Zamorskiego. Przeciwnie cieszymy się z tego, bo widzimy, że jest godnym następcą śp. ks. Stojałowskiego. Wiedział rozumny nieboszczyk kogo na swego na­stępcę wyznaczył, a jadowite osy nie kłują dzikich niesmacznych gruszek, lecz wiercą w dojrzałych i cennych owocach.
Dla wykazania obłudy tych najmitów podłości notujemy, że rozgłaszają oni, ja­koby p. Zamorski oddawał stronnictwo ży­dom. A p. Zamorski zwołuje zjazd stron­nictwa na marzec i stronnictwo samo roz­strzygnie jakiemi drogami chce chodzić. W tem rozszerzeniu takich głupich podej­rzeń najlepiej widać całą obłudę płatnych zdrajców.
    Bracia robotnicy! Wy najbliżsi towa­rzysze i przyjaciele śp. ks. Stojałowskiego. Z owoców ich poznacie ich. Kto pijaństwom chce wasze sumienia zyskiwać — wiedzcie, że jest podłym oczajduszą. Myśli, że was za kufel piwa kupi, bo sam jest za łapówkę do kupienia.
 Kto plotki puzyniackie powtarza i radzi łączyć się z puzyniakami, jest płatnym najmitą i szpiegiem.
Z kim mamy się łączyć uchwali zjazd stronnictwa.  Kto posła Zamorskiego dziś szkaluje, odpowiedzcie mu, że zjazd stron­nictwa osądzi p. Zamorskiego, że więc szkalowanie go dzisiaj jest robotą na szkodę stronnictwa, robotą zapłaconą   przez wrogów, robotą nikczemną.

Do konsolidacji ugrupowania wykorzystywano świąteczne spotkania.
Bratnia Pomoc w Ciścu pow. Żywiec, urządziła dnia 6/1 b r. o godz 6 wieczór wieczorek to jest dzielenie się wspólne opłatkiem, w braterskiej miłości.
   Na ten wieczorek wigiljny zebrało się około 100 członków nie licząc niewiast. Pierwszy przemówił do zebranych prezes towarzystwa, p Reimshüssel i wzruszającemi słowy, przedstawił, jak licznieśmy się zebrali, by przywitać to Dzieciątko Jezus, które się narodziło dla nas w ubogiej sta­jence.
Mowę piękną i podniosłą o śp. ks. Stojałowskim wygłosił zastępca prezesa p. Fr. Bednarz z Ciśca. Mówca po kolei przedstawił całe życie zmarłego, jego zasłu­gi, wreszcie podał wskazówki w jaki spo­sób należałoby uczcić jego pamięć.
Słowa to przyjęli zebrani licznymi oklaskami.
Wieczorek zakończono odśpiewaniem kolęd i pieśni patryctycznych.

Następne spotkanie zwołano do Łodygowic. Zapraszamy wszystkich   stojałowczyków z Łodygowic, na poufne zebranie do czytelni w lokalu. Józefa Wajdy, w niedzielę dn.25 b. m. po nieszporach i gorzkich żalach — w celu wybrania jednego z członków na zjazd stronnictwa do Krakowa. Komitet: J.S – P.M.  Takie działania z całych sił krytykowali członkowie PSL, którzy również walczyli o przejęcie osieroconych chłopów po śmierci ks. Stanisława Stojałowskiego i wszędzie gdzie mogli ukazywali Zamorskiego, jako konia trojańskiego, który rzuci ich na żer wszechpolaków.


    Odchodząc od spraw politycznych warto zatrzymać się na chwilę w Żywcu, a dokładniej w Zabłociu. Tam zakończyły się wybory gminne. „Dziennik Cieszyński” informował: O ile wybory z III koła poszły dobrze, dzięki solidarności żydów, drobnych przemysłowców i handlarzy z Polakami, o tyle gorzej przedstawiał się wynik wyborów w I i II kole. Na 16 bowiem radnych i 8 zastępców w obu kołach komitet niemiecki nie przepuścił ani jednego Polaka, a nawet uczciwego Niemca. Niemcy, to miejscowa fabryka papieru i wszyscy od niej zależni. Starcie się przy wyborach było bardzo gorączkowe. Nowym wójtem zostanie podobno p. Schröter, który już dawniej przez zaniedbanie, by fabryka papieru płaciła dodatki gminne, przyprowadził gminę nieomal do ruiny materyalnej. Stosunki w gminie są skandaliczne. Szkoła urąga najprymitywniejszym żądaniom. Rozrzucona jest po całej wsi, a jedna jej klasa mieści się w tym samym budynku, co i karczma podłego gatunku. Inna znów klasa przytyka bezpośrednio do domu publicznego. Oczywista rzecz, że stan ten nie polepszy się pod rządami nowego Wydziału gminnego. „Silesia” pisząc o tych wyborach podkreślała, że Polacy w trzecim kole uzyskali te kilka miejsc dzięki terrorowi i poparciu miejscowych drobnych przedsiębiorców żydowskich. Jednak wszystkie starania Polaków jak pisze gazeta na nic się zdały, gdyż i tak władza w gminie pozostaje niemiecka. Równocześnie dziennik wzywa do czujności i jeszcze aktywniejszego działania w stowarzyszeniach, aby zatrzymać budzące się polskie aspiracje. Warto zwrócić uwagę na to wydarzenie, gdyż przeprowadzenie tych wyborów i ich legalność był podważana i przez cały rok 1912 było to przedmiotem sporu. O sytuacji w tej gminie obszernie pisał „Przyjaciel Ludu” w poprzednim miesiącu, teraz ostrzegał przed kandydatem do rady powiatu w Żywcu niejakim Mizi z Jeleśni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz