poniedziałek, 3 lutego 2014

Sprawy samorządowe - styczeń 1914

    Zanim zaprezentuję przegląd prasy ze stycznia 1914 roku, krótka informacja o tym, że nie wszystkie gazety miały możliwość ukazywania się, gdyż trwał wówczas strajk drukarzy i zecerów. Te zaś, które pojawiły się były z mniejszą ilością stron i rzadziej się ukazywały. Z tego też powodu w tym miesiącu przegląd jest mniej urozmaicony, gdy chodzi o różnorodność gazet.   
     Najważniejszą informacją w styczniu 1914 roku była wiadomość, że nareszcie zostało przygotowane prowizorium budżetowe. Rada Miejska w Białej dopiero w drugiej połowie grudnia 1913 r. przyjęła preliminarz budżetu na rok 1914 chociaż powinna była to uczynić zgodnie z prawem już we wrześniu. Z tego powodu polskie gazety podawały to z „przekąsem” jako przykład „dokładność i solidności niemieckiej”. Jednak tu i tak było lepiej, gdyż w sąsiednim Bielsku, ze względu na niepewny los teatru, nawet prowizorium nie zostało ogłoszone.
    Bardzo ciekawie przedstawiał się budżet miasta Białej, który był drukowany u Artura Pollaka w Kamienicy koło Bielska. Czytamy w nim, że: Wydatki na cele gminne 370.340 K. Wydatki na cele szkolne 76.760 K. Wydatki na cele dróg i placów publicznych 15.025 K. Razem wynoszą wydatki 462.125 K. Dochody preliminowano na 215.849 K.
    Do dochodów gminy wliczono subwencję Kasy Oszczędności miasta Białej. Jednak i to nie było wstanie pokryć deficytu z tego powodu radni postanowili: Ponieważ wydatki w kwocie ogólnej 462.125 K przewyższają dochody, wynoszące razem ze subwencya Kasy oszczędności kwotę 275.849 K, o kwotę 186.276 K, przeto na pokrycie tego kolosalnego niedoboru przeznaczono 30.000 K z 4% opłaty od czynszów najmu, 30.000 K z 4% opłaty wodociągowej
i nałożono nowe dodatki do podatków, a mianowicie 88% dodatku od podatków realnych, które mają przynieść sumę 84.213 K 36 h. i 93% dodatku od podatków zarobkowych, które mają przynieść 42.079 K 71 hal.
    Ż powyższego przedstawienia preliminarza budżetu okazuje się, że dotychczasowa gospodarka miejska zaciężyła bardzo boleśnie nad obywatelami miejskimi i pomijając skandaliczne wyciąganie ręki po subwencyę z Kasy oszczędności, tudzież 3-milionowy dług komunalny z tytułu pożyczek, należy wyrazić zdziwienie wobec niezwykłej potulności i cierpliwości osób interesowanych względem rządzącej kliki, która w zamian za ciężary nakładane na współobywateli, nie stara się zupełnie o przysporzenie im dochodów
i o rozwój miasta.
Równocześnie miasto Biała przeznaczyło prawie 1000 K subwencji na cztery niemieckie towarzystwa. Jak również na niemieckie szkoły katolickie i ewangelickie przeznaczono na rok 1914 sumę 76.760 Kor. W tym samy czasie, ani halerza nie otrzymały polskie szkoły czy też polskie towarzystwa, co najlepiej pokazuję ówczesne stosunki społeczno-narodowe. Te fakty dopingowały Polaków, aby zmienić władze, tym bardziej, że po raz pierwszy arytmetyka matematyczna głosów pokazał, że istniała taka możliwość.
    „Dziennik Cieszyński” przygotowując się do nowych wyborów zauważył, że z 18 radnych, których wybrano dziesięciu nie dało zupełnie poznać dźwięku swego głosu, jeden z nich przemówił raz tylko, gdy odczytał referat o mianowaniu nieszczęśliwych 12. obywateli honorowych (fabrykant Hess), a reszta odczytywała referaty, wygotowane przez urzędników magistrackich, z tych jedni płynnie, a drudzy mniej płynnie. W tym samym czasie Rada miasta Białej wybrała 7. stycznia br. Adolfa Bartlinga pierwszym asesorem. Polacy oprotestowali ten wybór nie tylko ze względu, że wspomniany urzędnik był wrogo nastawiony do nich, ale ze względu na to, był on dyrektorem ewangelickiej szkoły w Białej, która pobierała roczną subwencję 7.5000 K z kasy miejskiej. Przypomnijmy, że ustawa wyborcza zabraniała wyboru nauczyciela szkoły miejscowej na asesora miejskiego.
    Wracając jeszcze do budżetu miasta trzeba wspomnieć, że Magistrat w Białej, oczywiście zupełnie przez przypadek zapomniał wstawić do budżetu raty amortyzacyjne i procentowe od pożyczki w kwocie 1,250.000 kor. zaciągniętej w roku 1910. Magistrat „przeoczył” tę pozycję wynoszącą około 80.000 kor. Powyżej zestawione fakty, jasno pokazują, w jaki sposób była prowadzona gospodarka finansowa miasta, którą nie wiedzieć, dla czego niektórzy pokazują dzisiaj jako wzór do naśladowania.
    Te skrywane pod dywan fakty oraz prawdopodobieństwo wejścia 6 radnych polskich do Rady Miejskiej w Białej powodowało, że rozpoczęły się usilne zabiegi, aby wszystkimi możliwymi sposobami zablokować taką ewentualność. W tym celu w Magistrat ogłosił listy wyborców. I tak na przykład w tzw. Kole I uznano za upoważnionych do głosowania 83 wyborców. Na listę wpisano 43 Niemców i  40 Polaków. Z tego powodu polski komitet złożył reklamacje i zażądał wpisania dwóch pominiętych Polaków oraz wykreślenie 6 Niemców nieuprawnionych do głosowania. A mianowicie domagali się Polacy wykreślenia 1)-Maksa- Münzera weterynarza miejskiego, zatem urzędnika gminnego, 2) Dr. Edwina Sternikla zamieszkałego stale w Szwajcaryi, za którego miał głosować pełnomocnik Dr. Brull we Wiedniu choć głosowanie przez pełnomocnictwo jest ustawowo medopuszczlne, 3) Franciszka Farnego, zastępcę dyrektora szkoły wydziałowej. w Białej, któremu przysługuje głos w III a nie w I Kole, 4) Rudolfa Hessa 5) firmę Sternikel et Gülcher 6) firmę Karol Vogt z powodu wadliwego obliczenia podatków przy uprawnionych do głosowania w I i II Kole, które to obliczenie powoduje przesunięcie trzech ostatnich do II Koła wyborczego. Natomiast żądali Polacy, wpisania na listy I Kolia urzędnika banku krajowego Józefa Góraka i profesora krajowej szkoły kupieckiej Wawrzyńca Bieńka.
    Stosunek sił polsko niemieckich zmienił się wtedy na 42 Polaków a 37. Niemców. 

W obliczu „matematyki wyborczej”, która jasno pokazywał, że Polacy mogą wygrać te wybory władze poszły na całość i dokonały korekty wyborców. Dopisały 12 honorowych obywateli i urzędników ratusza, a równocześnie skreśliła kilku Polaków wcześniej umieszczonych na listach. W tych okolicznościach Polacy mieli już tylko 30 elektorów, a Niemcy 75. Było to już nie tylko, używając języka młodzieżowego „pójście po bandzie”, ale jawne i cyniczne granie na zwłokę. Wystawienie nowej listy tuż przed wyborami powodowało, że Polacy musieli wnosić rekurs nie do Starostwa, ale aż do Trybunału administracyjnego, na którego orzeczenie czekać trzeba dopiero za parę miesięcy. Niemcy tymczasem na podstawie dotychczasowej zaskarżonej listy przeprowadza wybory i będą nadal rządzić. Kiedy wypowie się Trybunał i uzna roszczenia Polskie to Magistrat odwoła się od jego decyzji, a to spowoduję, że znowu upłynie kilka miesięcy... W których będzie można próbować, coś załatwić przy pomocy polityków z Wiednia. A gdy i to zawiedzie, to trzeba będzie powtórzyć wybory. Nowe wybory to nowe szanse, nowe listy, a do tego czasu czyli przez półtora roku Niemcy będą nadal rządzili... W tych okolicznościach Polacy zorganizowali wiec protestacyjny. Podczas którego stwierdzono: Tego rodzaju łajdactwa polityczne, buta krzyżacka budzą najospalszych, jednoczą Polaków, uświadamiają, że „jadu krzyżackiego nie ugłaszcze, ni gościną, ni prośbą ni dary.. On wiecznie głodny, choć pożarł tak wiele, na resztę naszą rozdziera gardziele”.  Poseł Jan Zamorski przesłał w tej sprawie telegram protestacyjny do Namiestnika Korytowskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz