poniedziałek, 17 marca 2014

Kronika kryminalna – marzec 1912


    Większość gazet swoje doniesienia kryminalne rozpoczęła od informacji o grasującej na Żywiecczyźnie bandzie cyganów. Jakaś dobrze zorganizowana banda kradnie co może. Jeden z nich przed aresztowaniem przez kierownika żandarmerii w Białej oddał trzy strzały z rewolweru na szczęście chybił. Niesłychanie śmiałej kradzieży dokonano 17 marca na ulicy Głównej w Białej. Tam ze sklepu F. Schlee: skradziono trzy rewolwery i trzy pistolety browningowe. Kradzież tę należy zaliczyć do nadzyczaj śmiałych, gdyż miejsce to jest dobrze oświetlonye a ruch na ulicy wielki.
    „Gwiazdka Cieszyńska” opisywała rozprawę sądową niejakiego Władysława Sidziny i jego żony Heleny Chupa pochodzącej ze Strumienia. Małżeństwo owo zostało nieszczęśliwie zawarte. Ciągłe kłótnie przeplatane były ciągami pijackimi męża. Kiedy 17 stycznia Sidzina po raz kolejny poszedł w „tango” do Żywca, żona pozbawiona środków do życia schroniła się z dziećmi u rodziców. Sprawy zaczęły się komplikować jeszcze bardziej, gdy 25 stycznia po pijackim tygodniu powrócił pan domu i zażądał, aby jego ślubna wróciła z nim do mieszkania. Kiedy ta wzbraniała się, on wyjął rewolwer i oddał trzy strzały w jej kierunku raniąc ją w ramię i szyję. Na odgłos strzałów nadbiegła teściowa, którą również ranił. Po tym zajściu napastnik postanowił popełnić samobójstwo jednak i to mu się nie udało. Na szczęście dla ofiar posiadany przez sprawcę pistolet był małego kalibru i spowodował tylko lekkie rany. Sąd po rozpoznaniu sprawy skazał Sidzinę na 11 miesięcy ciężkiego więzienia.
    Pośrednim sprawcą tego zdarzenia podobnie jak wielu innych tutaj przytaczanych był alkohol. Z tego powodu informacje o jego spożyciu zamiast w sprawach gospodarczych zamieszczamy tutaj. W samym tylko Bielsku, które liczyło 18.000 ludności dostarczono 32.000 hl. napojów alkoholowych.
    Dwa kryminalne wydarzenia miały miejsce w Lipniku. Najpierw starą kobietę Różę Tymus oszukał młody człowiek, który zaoferował się, że przeliczy jej pieniądze, które dostała jako wypłatę. Gdy tylko kobieta podała mu gotówkę, ten zamiast liczeniem zajął się trenowaniem „sprintu” i pospiesznie uciekł. Dużo więcej fantazji miał niejaki Jan Kaps, dezerter z koszar dragonów w Ołomuńcu. Kiedy go pochwycono w Lipniku i odwożono do koszar     pociągiem, ten na trasie pomiędzy Dziedzicami a Zabrzegiem zażądał pilnej wizyty w „klozecie”. Wszedłszy do tegoż zasunął rygiel, poczem przez okno wyskoczył z pociągu podczas jazdy. Szczęścia nie miał natomiast Jan Gębala. Ten 57 letni zamiatacz ulic wieczorowa porą pchał wózek ulicą Cyniarską i najechał na przechodnia. Najechany nie przyjął przeprosin lecz wymierzył kilka ciosów rękami, a następnie skopał mu „odwrotność głowy”. Ciężko pobitego Gębale odwieziono do szpitala, a przeciwko sprawcy pobicia wszczęto postępowanie karne. Podobnie nieprzyjemnie wspominał swoje pójście do szynku Józef Walczak. Ten pomocnik piekarski został napadnięty na ul. Kolejowej przez czterech napastników. Czeladnik piekarski nie chciał dobrowolnie oddać pieniędzy, więc ci go dotkliwie pobili. Walczak z rozciętą głową wylądował w Szpitalu, a sprawcy napadu: Rudolf Gacek, Franciszek Goryl, Andrzej Goryl i Józef Koziołek w areszcie.
Ostatnią informacją kryminalną zamieszczoną w marcu jest wiadomość o samobójstwie Teresy Maj. Majowa, praczka zawodu, powiesiła się w areszcie sądu powiatowego w Białej pod zarzutem zamordowania 61 letniej „kupcowej” Teresy Wernerowej.
    Odchodząc od spraw kryminalnych trzeba odnotować tragiczny wypadek, do jakiego doszło w magazynie juty przy ulicy Mostowej Bielsku. Pracujący tam robotnicy układali kolejne bele juty, które już stały w dwóch rzędach tworząc 4 metrowe słupy. Zatrudnieni tam robotnicy dostali polecenie, aby dostawić tam jeszcze jeden. W trakcie pracy z niewiadomych przyczyn, bele jak domino zaczęły się przewracać i przygniotły pracowników. Zdarzenie to widziały bawiące się nieopodal dzieci i zaalarmowały dozorcę. Kiedy jednak usunięto bele okazało się, że Karol Nikiel z Bystrej w wyniku złamania kręgosłupa zmarł, a Antoni Stańko z Lipniak i Adam Koziołek z Bujakowa w ciężkim stanie zostali przetransportowani karetką do szpitala w Bielsku. Trzech lżej poszkodowanych pod udzieleniu pierwszej pomocy odesłano do domu. Przyczyny tego wypadku bada miejscowy sędzia i kierownik policji Bezdek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz