środa, 23 lipca 2014

Kronika kryminalna - lipiec 1914, cz. 3

Kto wiatr sieje, zbiera burzę


    Nierówne traktowanie ludzi zawsze powoduje problemy. 7 lipca 1914 roku na pewnej ulicy w Bielsku na trotuarze stała grupa robotników polskich i niemieckich. Takie zachowanie drażniło wzrok policjanta, który postanowił spędzać ich z trotuaru. Jednak jego umiłowanie porządku i przestrzegania przepisów było wybiórcze, gdyż stróż prawa nakazał zejść z ulicy tylko Polakom. Niezadowoleni z takiego obrotu sprawy mrucząc pod nosem robotnicy zeszli na bok. Jednak Jan Martyniak z Międzybrodzia, postanowił postawić się policjantowi sztorcem i zignorował jego wezwanie. Policyant nacierał na niego gwałtownie, domagając się zejścia, Lecz nie dał rady. Chłopska natura Martyniaka rozsrożyła się. Policyant był w. kłopocie.
Przywołali pięciu coś kolegów, przywołał samego p. Bezdeka, następnie runął jak długi (ku uciesze gapiów), powalony przez Martyniaka. — W końcu Martyniaka zaniesiono do więzienia. Odpokutuje nieborak.
Zasłużył w myśl ustaw, obowiązujących, a jednak banda jego dusza uważa, że zasądzono go niewinnie. — Postawił się — a no, bo ero czepiali, a on się zwykł nie dać. Gdy pies, drażniony n. p. przez kogoś, wyrządzi temu X,. paskudę, to- X- przegra w sądzie! W tym wypadku powinna spotkać kara policyanta, który w bezczelny sposób prowokował robotników dlatego, że są Polakami. A „kto wiatr sieje, zbiera burzę”
. „Nowy Czas” to samo zajście opisuje trochę inaczej:
W miniony poniedziałek wieczorem stało na rogu Głównej ulicy kilku robotników, którzy naumyślnie tamowali ruch na ulicy. Na wezwanie policyanta na oddalenie się z miejsca, odrzekł Polak Jan Martyniak, że jemu żaden niema nic do rozkazu. Gdy mu na tę odpowiedź grożono aresztowaniem, wyraził się jeszcze bezczelniej. Następnemu pojmaniu sprzeciwiał się tak bardzo, że drugi policyant musiał pobiedz z pomocą. Wtedy krzyczał Martyniak: Przyjaciele! Sokoli! Brońcie mię!« I rzeczywiście zaczęli podnosić kije na policyantów. Na widok tej niebezpiecznej sytuacyi pospieszył kierownik policyi p. Bezdek z czterema policyantami na pomoc. Martyniak położył się na ziemię. Musiano go więc zanieść do więzienia. W więzieniu zdzierał odzienie ze siebie i wykrzykiwał najgorsze urągania. Martyniak był już 13 razy karany. Ostatnia kara wynosiła 2 lata ciężkiego więzienia
    Opisane w innym miejscu szczegółowo zajścia tzw. Bitwy nad Białą miały szerokie reperkusje. Jednym z nich było zdemolowanie schroniska na Klimczoku.  Jacyś niewykryci sprawcy zażartowali sobie z czynników, bezpieczeństwa i podali nazwiska ludzi starszych, poważnych, jako sprawców rozwalenia schroniska, by w ten sposób utrudnić dojście do prawdy.
    W gminie naszej najwięcej biada nad upadkiem ruchu turystycznego Wilhelm Gläsel, Niemiec, osadzony tu przed kilka laty przez Beskidenvereini, którego niestety ku oburzeniu całej gminy darzą poparciem inteligenci, a nawet wpływowi ludzie poparli Gläsla przy udzielaniu koncesyi i w ten sposób na szkodę gminy i spraw polskich utrwalili byt tego hakatysty.
    Drugim była skarga na działania policji miejskiej w czasie zajść i wniosek, aby zastąpić ją policją państwową. Władze wyższe z Opawy nie dostrzegły nic niestosownego i stwierdziły, że policja bielska na czele z komendantem Bezdekiem nadal będą strzec prawa.
    Trzeci natomiast nadaje się do kabaretu. Oto c.k weteranom austriackiego wojska zabroniono wstępu do Bielska! Jak się okazało w niedzielę wysiadła na stacji Bielsko delegacja weteranów, wojskowych z Krakowa i okolicy, chcieli oni przejść przez Bielsko na poświęcenie sztandaru tutejszych weteranów. Mimo, że nieśli sztandar z orłem austryackim, policya bielska nie przepuściła ich przez miasto, usprawiedliwiając zakaz ten, że, mieli polskie napisy „Kraków-Podgórze”. Fakt ten jaskrawo pokazuję klimat jaki panował w mieście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz