czwartek, 28 sierpnia 2014

Bitwa nad Biała nr 15

                                                                             Kraków reaguje

    Wracające z Bielska „Sokoły” wywołały w Krakowie takie podniecenie, że po raz pierwszy od dwudziestu lat zorganizowano tam mnóstwo wielotysięcznych antyniemieckich wieców narodo­wych, które odbyły się w salach „Sokoła” i oczywiście na placu Matejki pod pomnikiem Grunwaldzkim. Rada Miejska Krakowa zażądała od Koła Polskiego w Wiedniu stanowczej interwencji w sprawie prześladowania Polaków w Bielsku i Białej. Szczególnie potępiono fakt, że Polakom osobom „cywilnym”, nie pozwolono wejść do Bielska, tak jak by było ono terenem należącym do innego państwa. Początkowo Rada Miejska w Krakowie i prezydent Leo bez żadnej dyskusji przyjęli rezolucje potępiającą wydarzenia w Bielsku. Zwrócili się również do władz centralnych o przeprowadzenie śledztwa w tej sprawie.  Do takiego stanowiska w mocny sposób przyczyniły się wypowiedzi radnych Bandrowskiego i Turskiego, który był naocznym świadkiem zajść w stolicy Podbeskidzia.  Jednak w miarę jak na terenie wschodniej Galicji dochodziło do wybryków antyniemieckich, rajcy Krakowa postanowili nie angażować się dalej w tej kwestii, co oczywiście nie spodobało się ulicy...

    W Krakowie 14 lipca 1914 r., odbył się w budynku „Sokoła” wiec antyniemiecki zwołany przez Klub Narodowy. Był on protestem przeciwko zajściom bielskim. Po wiecu odbyła się demonstracja. Kilka dni wcześniej w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” ukazała się odezwa o następującej treści: Polacy! Dwie godziny drogi koleją, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa, duchowej stolicy Polski - w Bielsku, Niemcy wraz z policją urządzili brutalny napad na ludność polską w dniu 28 czerwca br., kiedy lud polski kresowy miał święcić 10-lecie „Sokoła” w Bielsku. Lwów, Stanisławów, Przemyśl, Tarnopol już zabrały głos na publicznych wiecach piętnując brutalne napady hakatystów. Inne miasta organizują więcej w tej sprawie. Kraków nie może pozostać w tyle. Klub narodowy urządza przeto we wtorek 14 lipca br. O godz. 7 wieczorem w sali „Sokoła” przy ul. Wolskiej w Krakowie wiec polski. Nikogo co po polsku myśli, braknąć na wiecu nie powinno. Zostanie wygłoszony referat pt.: „Gwałty hakatystów w Bielsku”. Wiec w końcu rozpoczął się o godz. 19.30. W sali krakowskiego „Sokoła” zebrało się ok. 1500 ludzi. Przybyli pochodzili ze wszystkich warstw społecznych, była inteligencja, panie, robotnicy i młodzież. Na początku przewodniczący spotkania p. Piwocki wskazał, że celem wiecu jest wysłuchanie świadka zajść w Bielsku i Białej -posła Zamorskiego.  Poseł barwnie opisał wydarzenia bielskie. Mówił, że Polacy mają prawo do obchodów narodowych w Bielsku, bo na to pozwala im konstytucja. Wspomniał, że 10-lecie „Sokoła” bielskiego musi się odbyć we wrześniu.


     Wskazał na niedbalstwo Juliusza Leo (prezydenta Krakowa i prezesa Koła Polskiego w Wiedniu), który zajściami się nie zajmuje. Przypomniał zebranym, że fabrykant Gustaw Josephy jest głównym dostawcą cementu dla Krakowa. Na koniec poseł Zamorski wezwał do obrony kresów zachodnich. Przybyli nagrodzili mówcę oklaskami. Następnie p. Piwocki rozpoczął  debatę. W dyskusji zabierali głos: dr Bogdanik, inż. Drobniak, redaktor Rymar, redaktor „Gazety Polskiej” Wierczak, robotnik Onufry Fiut z Modrzejówki, kolejarz Biernakiewicz, dawny robotnik fabryki Josephy'ego Grochol, Komierowski, Gołąb. Zebrani wspominali m.in. o bojkocie niemieckich wyrobów, nie patriotycznym stanowisku polskich czynników z Wiednia i Krakowa, przekłamaniach prasy krakowskiej, antynarodowym stanowisku gazety „Naprzód” i przedstawicielu socjalistów Ignacym Daszyńskim.

    Zebrano również 122 korony na ochronkę w Bielsku. Bowiem trzeba przypomnieć, że jedyną osobą z Rady Miejskiej w Krakowie, która wyraziła zdanie odrębne, był Ignacy Daszyński, a później powtórzył to organ socjalistów „Robotnik tkacki”. Uznał on bowiem, że ogłaszanie bojkotu niemieckich towarów z Bielska, bezpośrednio uderzy w egzystencję pracujących tam polskich robotników. Postawa przyjęta przez przywódcę socjaldemokratów wynikała z faktu, że uznawał on, iż tylko strajki i bojkoty ogłaszane przez jego partię są słuszne, inne zaś szkodzą. Na koniec zgromadzenia uchwalono rezolucję, w której przybyli wyrażają hołd i uznanie polskiej ludności na kresach zachodnich. Wzywają rząd, by w ustawach powstrzymał zapędy germanizacyjne na Śląsku i zaprowadził równouprawnienie w szkołach i urzędach. Przywołują Koło Polskie, aby postarało się o odebranie niemieckim miastom na Śląsku autonomii i policji miejskiej, by położyło kres polityce germanizacyjnej na kolei. Wreszcie wzywają posłów do walki o reformę wyborczą sejmową na Śląsku. Na koniec zaśpiewano „Jeszcze Polska nie zginęła”.

    Po wiecu narodowym zgromadzeni postanowili udać się pod mieszkanie prezydenta Leo, aby zademonstrować przeciw niegodnemu zachowaniu się Rady miasta i jej prezydenta w sprawie zajść bielskich, jak i zaniedbaniu przez niego interwencji polskiej w Wiedniu. Trzeba pamiętać, że prezydent Leo jako wytrawny polityk nie chciał eskalacji konfliktu w obliczu nadchodzącej wojny. On już wtedy prowadził tajne plany powołania polskich legionów, o czym ludzie nie wiedzieli. W demonstracji przeciwko jego opieszałości uczestniczyło 2000 ludzi. Demonstranci śpiewając patriotyczne pieśni udali się ulicą Wolską w kierunku plant. Jednak wylot ulicy Wolskiej był zamknięty przez policję konną i pieszą. W końcu demonstrantom udało się przełamać kordon policyjny i wdarli się na ulicę Wiślną i Gołębią, ale dostęp do pałacu Larysza, w którym mieszkał prezydent Leo był odcięty przez 50 policjantów. Policja rozpędzała brutalnie każdą grupkę ludzi i aresztowała kilka osób, puszczono na ludzi policję konną. Demonstranci zgromadzili się na rynku, pod pomnikiem Mickiewicza, kamieniem Kościuszki i na koniec udali się pod pomnik Grunwaldzki. Pod pomnikiem krzyczano „Precz z Leem, hańba!”272. Złożyli również przysięgę, że „nie opuszczą swych braci z zachodnich kresów, których bronić będą do ostatniej kropli krwi”.  Na zakończenie demonstracji zaśpiewano pieśń „Boże coś Polskę”. Spotkanie zakończono o godz. 23.
Następnego dnia 15 lipca, o godz. 19.30 odbył się antyniemiecki wiec grunwaldzki, który zapowiedziany był dzień wcześniej. Pochód demonstracyjny odbył się spod pomnika grunwaldzkiego do pomnika Mickiewicza. Po kilku przemówieniach redaktor Wierczak wezwał zebranych do rozejścia się. Kiedy część tłumu, pomimo zakazu stróżów prawa  weszła na ulicę św. Anny, to doszło do szarży konnej policji, która rozproszyła demonstrantów. Policja aresztowała 30 osób.





    Artykuł powstał w ramach stypendium Marszałka Województwa Śląskiego. Jest to fragment większej publikacji, którą autor przygotowuje na wrzesień w oparciu o ówczesną prasę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz