poniedziałek, 8 września 2014

Bitwa nad Białą cz. 20

Komentarze prasy

    „Bielitz-Bialaer Anzeiger” w swej publikacji pod tytułem Święto Polskich Sokołów w Bielsku z dnia 8 lipca 1914 tak podsumował te wydarzenia nadając relacji wymowny podtytuł „Sensacyjne Odkrycie”: Jak się obecnie okazało Polacy zaaranżowali w Bielsku sokolskie zamieszanie i spowodowali potężny konflikt nad Białką w celu, aby przez tendencyjnie wypaczone relacje w polskich gazetach uzyskać datki pieniężne dla pracy polonizacyjnej w Białej, środki pieniężne na utrzymanie słabo finansowo funkcjonującego „Domu Polskiego” w Bielsku, nadto upaństwowienia polskich szkół w Białej, w celu uzyskania głosów dla pierwszego zgromadzenia wyborców. W końcu wreszcie, aby zmusić klub polski do współdziałania przy polonizacji niemieckiego miasta Białej.  Równocześnie niemieccy redaktorzy opisując walne zgromadzenie polskiego stowarzyszenia szkolnego potępili profesora Podgórskiego i starostę z Białej. Bowiem 250 członków towarzystwa brało udział w tych wydarzeniach.

Kierownik bielskiego starostwa pan dr Fedorowicz sprawdził się pierwotnie jako umiarkowanie polski i z tego powodu był zwalczany przez Polaków, a chroniony przez Niemców. Obecnie wydaje się, że w namiestnictwie we Lwowie powiał polski wiatr i pan Fedorowicz stał się naraz w pełni Polakiem. Jednak nie powinien on zapomnieć, że teraz od niemieckiej rzeszy powiewa wichura, która także może go wymieść. „Ślązak” natomiast jednoznacznie stwierdził: Fanatyzm narodowy święci tryumfy. W stolicy Bośni doprowadził już do potwornego zdziczenia, którego ofiarą padły nieszczęśliwe ofiary członków Najjaśniejszej rodziny. W ostatnią niedzielę rozegrała się także na pograniczu śląsko-galicyyjskim nad Białką w Bielsku walka między najezdnikami „Sokoła” z Galicji i żywiołem niemieckim w Bielsku, która ujawniła, do jakich rozmiarów doszło już i u nas rozdmuchiwana ciągle i podsycana przez księży, nauczycieli i urzędników fanatyczna nienawiść narodowa. (...) Oto obraz naszych stosunków wewnętrznych. Po jednej stronie urzędnicy, żandarmerya z dobytą szablą, broniący przejścia przez most, po drugiej stronie posłowie, urzędnicy, księża i profesorowie podburzający tłum do ataków na organa, przeciwko funkcyonaryuszom tego samego państwa.

Szczególnie to ostatnie zdanie niezwykle trafnie opisuje stosunki wewnątrz c.k. Austrii, targane nacjonalistycznymi dążeniami poszczególnych narodów. Z tego też względu „Neue Freie Presse” w komentarzu stwierdza, że: Te wydarzenia w Bielsk-Białej wpisują się w wielki plan zlikwidowanie niemieckości w Galicji i w tej części Śląska, gdzie w większości zamieszkują Polacy. Dochodzi tam do fanatycznych rozruchów ze względu na agitacje. Miasto Bielsko jest niemieckim miastem, a Biała jest niemieckim miastem w Galicji i zatrzymuję pochód Polaków na Śląsk. (...). O Słowian, a szczególnie Polaków troszczy się w sposób szczególny rząd. Ich naturalny przywódca dr Michejda co roku w Parlamencie w spontanicznych mowach przedstawia mowy jak to polska ludność jest uciemiężona i źle traktowana. Polacy dzielą się na Śląsku na trzy grupy. Części ewangelickiej przewodzi dr Michejda, katolickiej ks. Londzin, mają oni łączność ze swoimi odpowiednikami na terenie Galicji, Rosji, Poznania i stamtąd płyną pieniądze na ich akcją agitacyjną.
Przeciwieństwem tych nacjonalistycznych Polaków jest Kożdoń, deputowany założyciel Śląskiej Partii Ludowej. Działają tam głównie włościanie i właściciel ziemscy posługujący się dialektem polsko-śląskim, czują się oni Ślązakami i Austriakami i żyją w pokoju z Niemcami w ramach wspólnej ojczyzny...(...)
Tymczasem Sokoli, Strzelcy skauci polscy, który oficjalnie nazywają się strażnikami państwa, działają na jego szkodę. (...) czego wyraz dali 28 czerwca.


    W podobnym duchu te wydarzenia w kolejnym wydaniu podsumowuje „Bielitz-Bialaer Anzeiger”: Nasi rodacy cierpią, gdyż Niemcy w Bielsku-Białej powinni pokutować za ich rzekome okrucieństwa. Jednak co Niemcy właściwie dokonali? Nie mogliśmy znieść, że kamień węgielny będzie położony do pogrzebania niemieckiego charakteru naszego miasta, pogrzebania i paraliżu życia gospodarczego i narodowego spokoju. My od początku poważnie i godnie manifestowaliśmy, że nie damy sobie zburzyć naszego spokoju. Czy zrabowaliśmy jednak Polakom jakieś prawo narodowe? Nie, i tysiąc razy nie!
Równocześnie redakcja dokłada: Polacy otrzymywali pieniądze dla pracy polonizacyjnej (dla niemieckiego podżegania) w Białej, aby dawano datki pieniężne dla finansowania słabego „Domu Polskiego” w Bielsku. Jeśli się to uda, to nastąpi powtórna komedia sokolska! Wynika stąd jasno, że nie chodzi tu o gnębienie Polaków lecz przeciwnie, że chodzi Polakom o to, aby Niemcom położyć stopę na karku, aby iść na przód, aby wydrzeć Niemcom ojczystą ziemię, aby przemocą i sztucznie polonizować.

„Neue Freie Presse” w swoim artykule pt. „Sokola polityka w Austrii”, wywodzi, że: pod wpływem niefortunnego dla Turcji i Austrii przebiegu wojny bałkańskiej miarodajne sfery austriackie postanowiły pochlebiać Słowianom północnym i południowymi i zaspokajać każde ich życzenie, a Niemcom pozostawiać tradycyjne zadanie strzeżenia idei państwowej i płacenia podatkowi. Jakiż tego skutek! Oczywiście Słowianie hulają- Czesi wysyłają 30.000 swoich Sokołów, do Berna, i tylko dzięki przerwaniu zlotu sokolego wskutek wiadomości z Sarajewa nie przyszło- do awantury. Ale polscy Sokoli napadli (sic!) na Bielsko. Sokoli słowieńscy zamierzają niebawem złożyć „nieproszoną wizytę” w Celowcu. Rząd ma respekt przed każdym choćby najmniejszym towarzystwem słowiańskich krzykaczy, tylko nie przed niemieckim związkiem narodowym.

    Jednak najbardziej szowinistycznie i w iście Bismarckowskim stylu sprawę potraktował ewangelicki „Nowy Czas”, który stwierdził: Trzeba potężnej ręki i bicza a panoszące się teraz szowinistyczne narodowości pocałują potem tę rękę, która ich będzie smagać.
W tym samym czasie „Gazeta Bielska” w artykule pt. „Krwawa niedziela” po wyrażenia swojej dezaprobaty dla działań niemieckich zwraca uwagę, że: Takie awantury przysparzają nam dziesiątki i setki nowych, zbudzonych ze snu rodaków...Każde wybite okno w Domu Polskim, to przysporzenie nowego Domu Polskiego w mieście, każde uderzenie Polaka lub zranienie, to zarzewie nowego ducha, to podkładanie lontu pod nagromadzone prochy. Spokojnie oczekujemy niedzieli, bo zakaz, szykany, bójki, gwizdy, to wszystko woda na nasz młyn, uroczystość odbyta z takimi przeszkodami osiągnie stokroć większy rezultat niż uroczystość spokojna, za zezwoleniem magistratu i przy spokojnym zachowywaniu się Niemców.
Natomiast „Głos Ludu Śląskiego” zwrócił uwagę na dwa aspekty tej sprawy: Gdy rok cały dziesiątki tysięcy ludu naszego przeciąga przez ulicę Bielska i czyni tam zakupy, wzbogacając pieniędzmi swymi kupców i gospodzkich bielskich, to wtedy wszystko w porządku. Gdy chłop polski z pieniądzami w kabzie wchodzi do miasta, to nikt mu nie broni wstępu, choćby wchodziło nas naraz parę tysięcy. Skoro jednak raz do roku dla swej zabawy, dla uczczenia jubileuszu istnienia jednej z naszych organizacji, chcemy przejść wspólnie przez ulice miasta, wtedy ci sami Niemcy bielscy, którzy żyją z nas, przyjmują nas kamieniami a nawet zwracają ku piersiom naszym bagnety c.k. straży bezpieczeństwa. Czy dziwić się wobec tego, że gdy ci sami Niemcy pojawiają się bezpośrednio po owej niedzieli w Bielsku w naszych polskich miejscowościach, młodzież nasza odpłaca się im gościnnością, wzorowaną na niemieckiej gościnności w Bielsku. A w dalszej swej ocenie owych wydarzeń redakcja pisała: Zarząd miasta Bielska wzbrania Polakom przystępu do miasta, a c. i k. Żamdarmerya będąca organem rządu państwowego, była wykonawczym organem bielskiego burmistrza i kilku fabrykantów, rozpierających się w tem mieście, na polskiej ziemi, tak jak gdyby ono pruskiemu, a nie austryackiemu podlegało rządowi.


„Bitwa nad Białą” była pyrrusowym zwycięstwem bielskich hakatystów, bowiem przelała ona już i tak pełną czarę goryczy. Prawie powszechną stała się walka na terenie c.k. Austrii Słowian z Niemcami. Trudno dzisiaj wyrokować, lecz można pokusić się o postawienie tezy, że paradoksalnie wybuch I wojny światowej przedłużył o kilka lat istnienie c.k. Austro-Węgier, które w innym wypadku i tak by się rozpadły pod naporem dążeń narodowych zamieszkujących je narodów.
    Takim epigramem podsumowała te wydarzenia jedna z gazet:

Co w Austryi wolno?

Patrzcież na Bielsk! Na zlot się zjechały Sokoły,
A tu Szwaby puścili w ruch kamienie, koły,
Zaś żandarmi, miast wzbronić, bagnetem cię kolą!...
Patrzcież, co Niemcom w Austryi już jest wszystko wolno!

Wolno im, wolno nam.

Jeśli wolno kamieniem szermować i kijem,
Niechże to z pokrzywdzeniem nie będzie niczyjem;
Mogą drudzy chcieć użyć tej złotej wolności.
I zaczną skrupulatnie liczyć Niemcom kości.

Pociecha.

Rozbestwili się Niemcy, lecz to z własną szkodą.
Stąd widać, że panować nie będą narodom,
I jeszcze się ich klęski pewnie doczekamy;
Nie mogą światem rządzić pospolite chamy!
Tej wiary nic nie weźmie mi, nic nie rozwieje.
Argumenty? – Odwieczne wszystkich ludów dzieje!





    Artykuł powstał w ramach stypendium Marszałka Województwa Śląskiego. Jest to fragment większej publikacji, którą autor przygotowuje na wrzesień w oparciu o ówczesną prasę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz