poniedziałek, 27 października 2014

Piłsudski i Rada Pułkowników górą cz, 2


    Kwiecień i maj roku 1916 przeszedł właściwie bez walk. Komenda wojsk sprzymierzonych nabrała złudnego przekonana, iż rozbudowywane przez zimę i wiosnę umocnienia polowe są nie do zdobycia. Dodatkowo panowało powszechne przekonanie, że ar­mia rosyjska jest słaba. Z tego też powodu znaczną ilość wojsk niemieckich przeniesiono na zachód. Dlatego czerwcowa ofensywa generała Aleksieja Brusiłowa zaskoczyła zarówno żołnierzy państw centralnych, jak i legionistów. W tej sytuacji II Brygadę ściągnięto z Liszniówki i Karasina w rejon Hruziatyna i Hołuzji. W stoczo­nych tam walkach „Karpatczycy” ponieśli znaczne straty, gdyż doszło do odsłonięcia skrzydeł polskich oddziałów przez cofających się Austriaków. Dużą rolę w tym miały również oddziały czeskie, które mając dużo sympatii do Rosjan jako Słowian poddawały się przy lada sposobności lub schodziły z linii frontu w trakcie bitwy nikogo o tym nie informując. Tam też w czasie walk w okolicy Polskiej Góry, Alojzy Tracz, „Sokół” z Łodygowic 5 lipca dostał się do niewoli.

    Sytuacja na tym odcinku unormowała się początkiem lipca. W tym też miesiącu 15-tego odbył się specjalny pokaz pułków legionowych, który odebrali wspólnie niemiecki generał Fryderyk von Bernhardi, Józef Piłsudski i Józef Haller, któremu powierzono dowództwo nad II Brygadą. Zaraz po tym wydarzeniu 28 lipca Żelazna Brygada biła się pod Dubniakami, a 2 sierpnia pod Sitowiczami. Do ciężkiego boju doszło 3 sierpnia pod Rudką Miryńską. Legioniści odbili wówczas utracone przez oddziały wojsk austro-węgierskich pozycje nad Stochodem. Ta bitwa kończy okres bojowy II Brygady na Wołyniu.
Podczas wojny zdarzały się i tragikomiczne sytuacje. Po zdobyciu folwarku K. Jeden z naszych wybrał się na przegląd pobojowiska, obficie pokrytego zwłokami prawosławnych; a nuż uda się któremuś ściągnąć dobre buty, bez których przecie nieboszczyk i tak znajdzie pomieszczenie na kwaterze u św. Piotra. Jak pomyśłał, tak i zrobił. Na wzgórku spostrzegł leżącego sałdata, na którego buty natychmiast „poleciał”. W trakcie ściągania  butów głowa trupa, oparta o kretowisko, zaczęła kiwać się w miarę szarpnięcia w tył i naprzód. Zobaczył to legionista, a sądząc, że Moskal żyje rzekł: - Przepraszam, ale myślał, że obywatel już zabity – i nie tracąc kontenansu poszedł szukać innej ofiary. Innym razem podczas walk nad Styrem nieprzyjaciel od kilku godzin zasypywał nasze pozycje gradem granatów i szrapleli, wśród których nie brak było i najcięższych „kuferków”. W pobliżu naszej kompanii wybuchł pocisk nieprzyjacielski, zabijając na miejscu kaprala, przyczem najbliższemu legioniście urwało nogę. Nie mogąć znieść dotkliwego bólu, zaczął głośno jęczeć, gdy sanitariusz bandażował mu ranę. Na to jeden z towarzyszy broni zwraca się do niego z wurzutem: - Cichobyś był; to kapralowi głowę urwało i nic nie gada, a ty o głupią nogę robisz tyle krzyku.
    Innym razem legioniści wspominają, jak pod wieczór od strony rosyjskich okopów zbliżała się do nich postać. Kiedy znalazła się w odległości ok. 30 kroków rosyjski żołnierz zaczął głośno krzyczeć: Niech będzie pochwalony Jezus! I z tym okrzykiem na ustach zbliżał się do nich. Również będą już w okopach radośnie chwalił Jezusa Chrystusa: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystua, Chwała Bogu, wojna skończona! Jakież było zdziwienie legionistów, kiedy się okazało, że ich jeniec jest prawowiernym żydem...


    W tym samym czasie Piłsudski zachęcony niedawną wygraną z NKN postanowił kolejny raz zagrać i tym razem zalicytować wysoko. Jego Rada Pułkowników zażądała utworzenia tymczasowego Rządu Narodowe­go, natychmiastowego wycofania legionów z frontu, aby na ich szkielecie budować nowe Wojsko Polskie, tym razem bez oficerów austriackich.  Równocześnie, Piłsudski 29 lipca 1916 roku, ze względu na konflikt z Puchalskim złożył prośbę o dymisję, którą poparł faktem, że nie ma politycznych rezultatów walk legionów. Równocześnie, aby wygrać tego pokera, wydał dyspozycję, by  legioniści obywatele rosyjscy idąc za jego śladem również wnieśli prośby o dymisję, a poddanych austriac­kich prosił, aby pisali o przeniesienie do wojsk austro-węgierskich. Była to akcja polityczna nastawiona na samolikwidację  legionów. Jednak jak wiadomo w II Brygadzie Zieliński sprzeciwiał się wszelkiemu politykowaniu i nieraz przywoływał Hallera, aby ten również nie mieszał się do spraw politycznych.
Teraz jednak zarysowuje się bolesny rozłam w Legjonach. C. i k. Komenda Legjonów widząc, że ruch dymisyjny przyjął charakter masowy, stara się przynajmniej rozbić jedność Legjonów. Uwagę swą zwraca przede wszystkiem na najbardziej lojalną zawsze II Brygadę. Oficerowie tej brygady przeciwstawiają się ruchowi dymisyjnemu, traktując go jako politykę w wojsku. Temu stanowisku przeciw­stawiamy nasze stanowisko. Zgadzamy się z oficerami II. Brygady że żołnierz politykować nie powinien- wspomina Roman Starzyński. Jednak inny zwolennik Piłsudskiego Kazimierz Kierkowski, tak tłumaczył to politykowanie: Niechaj nikogo nie dziwi i - gorszy, że żołnierz się buntował i politykował, bo przecież - musiał to czynić dla obrony polskości Wojska. W tych ciężkich chwilach Legjoniści byli nie tylko woj­skiem, ale i niejako Rządem własnym: buntowano się przeciw najezdnikom!.


    Jednak wątpliwym wydaje się, aby te rozgrywki polityczne dochodziły do szerszego ogółu. Ludność Podbeskidzia emocjonowała się innym wydarzeniem. Najważniejszą informacją jaka obiegła region we wrześniu 1916 roku była wizyta Cesarza Wilhelma II w Żywcu. 20 września w poniedziałek popołudniu przybył do Żywca cesarz niemiecki wraz ze swoją świtą w celu złożenia wizyty arcyksięcu Karolowi Stefanowi. Cesarz zabawił około godziny w zamku arcyksiążęcym. Gminy Zapłocie, Isep i Żywiec przybrały świąteczny wygląd i udekorowały ulice chorągwiami. Młodzież szkolna i rzesze publiczności zgotowały cesarzowi w przejeździe gorące owacye. Ta wizyta jest bardzo ważna, chociaż z informacji prasowej niewiele można wyczytać, to jednak pojawienie się Cesarza Niemiec w niewielkim miasteczku Żywiec musi budzić pytania o cel tej wizyty. Tym bardziej, że kilka dni wcześniej 13 września do miasta nad Sołą i Koszarawą przybył również marszałek polny, naczelny komendant armii arcyksiąże Fryderyk. Takie nagromadzenie osób z pierwszej ligi politycznej u Karola Stefana, który przecież nie pełnił żadnych funkcji publicznych musi budzić pytanie: dlaczego? Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać, gdyż kilka tygodni później cenzura pruska pozwala pisać, że przyszłym królem Polski będzie nie kto inny tylko arcyksiąże Karol Stefan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz