wtorek, 27 stycznia 2015


Straż pożarna w akcji cz.8


( Rok 1906)


W sąsiednich Mikuszowicach spaliły się zapasy szpagatu u Rudolfa Wagnera. Pożar spowodowany został przez podpalenie. Jest to 10. pożar w tym roku w Mikuszowicach, który wybuchł przez podpalenie.

Podpalacze w Wilkowicach, Bystrej i Mikuszowicach nie przestają swej potwornej i strasznej roboty. W niedzielę ubiegłą, t. j. 20. b. m. w nocy
podpalili aż trzy zabudowania. I tak: w Wilkowicach p. Krupińskiemu dom mieszkalny, w Bystrej p. Schnatzkemu stodołę i w Mikuszowicach
p. Żelaskemu stodołę i przyległe magazyny. Dwa pierwsze pożary udało się dzięki natychmiastowemu przybyciu straży pożarnych ugasić. Natomiast trzeci pożar pochłonął stodołę i przyległe magazyny. Straż pożarna ledwie zdołała ocalić dom mieszkalny, odległy o kilka kroków i młyn. Mieszkańcy tamtejsi żyją niepewni jutra. Jeden gospodarz sprzedał już swoje konie, bojąc się, aby
się w razie pożaru nie spaliły.

Z Bielska. Podpalania w okolicy nie ustają.
W tych dniach wybuchł pożar u gospodarza Jenknera w Cygańskim lesie, spaliła się zupełnie stodoła, a na domu dach. Gdy wybuchł pożar, widziano trzech ludzi uciekających w pole. Dwóch z nich aresztowano. Obok sąsiedniego domu, na-
leżącego do Szewczyka, znaleziono worek z materyałami palnymi, przeznaczonymi zapewne do podpalenia. Dzięki szybkiemu przybyciu okolicz-
nych straży ogniowych udało się zapobiedz dalszemu rozszerzeniu się pożaru. 
Mimo czujności żandarmeryi, jaką rozwija w celu wyszukania podpalaczy w naszych okolicach, ci zbrodniarze dalej uprawiają swoje rzemiosło. W ten poniedziałek o godz. 9. wieczór znowu podpalono w Mikuszowicach obejście gospodarza Snackiego. Spaliła się stodoła. Wobec tego, że ludność okoliczna, sama stara się wjśledzić sprawców podpalania, nic dziwnego, że zdarzają sie
nieraz wesołe zdarzenia. I tak niedawno chłopi złapali bielskiego profesora, który zbierał kwiaty, i podejrzywając, że on jest jednym z podpalaczy
zaprowadzili do wójta. Tam dopiero wyjaśniła się sprawa, a biedne szwabisko, najadłszy się trochę strachu, wróciło do Bielska i zapewne już mu się
odniechce zbierania kwiatów.

Pożary nie ustają. W przeciągu tygodnia spłonęły w sąsiednich wioskach Mikuszowic cztery domy mieszkalne. Dziwnem zbiegiem okoliczności spłonął także dom niejakiego Gluzy w Borze, który miał być sprzedany na licytacyi
w poniedziałek, d. 25. b. m. a w przeddzień, t. j. w niedzielę w nocy się spalił. Gluza jest zaciekłym socyaldemokratem. 

W nocy w Białej, w realności p. Itzkowicza, groźny pożar, który stodołę, pełną zboża, zniszczył do szczętu. Podczas pożaru panował silny wiatr, przez co sąsiednie budynki były mocno zagrożone i tylko dzielnej akcyi ratunkowej straży pożarnej zawdzięczać, że ogień został na tym jednym budynku zlokalizowany. Szkoda jest znaczna, a tylko szęściowo ubezpieczona. 
W Straconce pod Białą wybuchł w domu arcyks. gajnego Zerhaua pożar, który zniszczył dom i zabudowania gospodarcze. Przyczyna pożaru nieznana.
Z Bielska. W nocy z 12. na 13. b. m. spaliły się zabudowania gospodarcze Jędrzeja Homy, gospodarza w Lipniku przy Białej. Zaraz było widoczne, że ogień ktoś musiał podłożyć. W tych dniach policya bielska aresztowała za włóczęgostwo Jerzego Homę, brata Jędrzeja, który przyznał się w ciągu śledztwa, że podpalił dom swego brata. Jerzego Homę oddano sądowi w Białej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz