poniedziałek, 7 grudnia 2015

Stadt Theater in Bielitz nr 34.




Kapitanie prowadź,
czyli komu przekazać stery teatru

     W czasie, gdy na scenie działy się tak ekscytujące rzeczy, w kuluarach decydowano, komu powierzyć kierowanie teatrem w następnych latach. Komisja konkursowa spotkała się 23 lutego, by rozpatrzyć oferty kandydatów na sezon1899/1900. Złożyli je Arlt, Wolf i Eglseer. I tym razem komisja w tajnym głosowaniu uznała, że najbardziej zadawalająca jest oferta dotychczasowego dyrektora Arlta – przypomnijmy – mocno krytykowanego za przechył komediowy.

    Komisja przyznała także, że bez przebudowy teatru nie ma co myśleć o zdecydowanej poprawie jego rentowności. Do takiego wniosku decydenci doszli analizując finansowe efekty wizyty w Bielsku reżysera Raula von Karlsbada. Na jego spektakle przychodził nadkomplet widzów, dzięki czemu teatr osiągał 600 fl. zysku dziennego. Gdyby teatr miał większą widownię, to każdy spektakl przynosiłby większy zysk przy stałych kosztach. Oszacowano, że przebudowa kosztować będzie ok. 30.000 fl. Komitet miał deklaracje od prywatnych udziałowców na sumę 15.000 fl. Liczono na to, że magistrat Bielska dołoży taką samą sumę i po zakończeniu sezonu w 1900 roku rozpocznie się przebudowa. Zanim jednak zapadła ostateczna decyzja w tej sprawie, pojawił się poważny problem z elektrycznością. Jak Czytelnicy zapewne pamiętają, w instalację elektryczną teatr był wyposażony od samego początku. Ponieważ wówczas w mieście nie było jeszcze elektrowni, rozwiązanie to można uznać nie tylko za dalekowzroczne i pionierskie, ale również prowizoryczne i obciążone dużym ryzykiem... Po podłączeniu do zasilania z prawdziwej elektrowni pokazały się wszelkie jego mankamenty. W tych okolicznościach trzeba było pilnie przeprowadzić niezbędną modernizację. Aby temu sprostać, planowano ograniczyć liczbę występów, a jako rekompensatę za wynikłe straty przedłużyć umowę z dyr. Arltem na następny sezon.

   Tymczasem Arlt, widząc jaką furorę zrobił niedawny występ Heleny Odilon, postanowił zaprosić gwiazdę znowu do Bielska. W sobotę ta niezwykle energetyczna aktorka wcieliła się w hrabinę Klarę w spektaklu pt. „Untreu”, a w niedzielę zagrała Lone Ladinser w napisanej w 1898 r. komedii Hermanna Bahra „Der Star”. Bahr był był austriackim pisarzem, dramaturgiem i krytykiem literackim. Jest on uważany za dowcipnego rzecznika burżuazyjnego naturalizmu i modernizmu.

                                                       Pożegnania nastał czas,
                                                czyli Tramer i Richter odchodzą

    Z miejskim teatrem pożegnał się w tym czasie śpiewak Leo Tramer, który miał objąć posadę dyrektora opery w Salzburgu, a od 1 maja królewskiego teatru w Bad Ems.

    Wzruszająca uroczystość odbyła się 4 kwietnia w hotelu Kaiserhof, gdzie 400-osobowa publiczność żegnała aktora i komika miejskiego teatru Karola Fisera. W teatrze pożegnano go 14 marca, a teraz Fiser wystąpił ostatni raz z udziałem miejskiej orkiestry. Prasa ze smutkiem pisała, że tego artysty nie zobaczymy już w następnym sezonie. Z zespołem teatralnym pożegnał się również Karl Richter, ulubieniec tutejszej publiczności, który przeniósł się do Lipska. Richter dużo czasu poświęcał amatorskiemu teatrowi i to właśnie z jego adeptami po raz ostatni wystąpił na bielskiej scenie. Było to 29 kwietnia, a sztuka miała tytuł „Die golden Ewa”.
    12 kwietnia amatorska grupa zagrała przedstawienie pasyjne przygotowane pod kierownictwem dr. Berbericha. Kostiumy przygotowało katolickie stowarzyszenie rzemieślników z Białej. Prawdziwe tłumy zebrały się, aby podziwiać amatorów, którzy nadspodziewanie dobrze wypadli w trudnych, dramatycznych rolach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz